wtorek, 7 października 2014

Ranking najbardziej wzruszających utworów.

Brak komentarzy:
   Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale ja czasami specjalnie lubię się podobijać smutnymi filmami, historiami, książkami, piosenkami... I dzisiaj właśnie o tych ostatnich chciałabym Wam napisać. W czeluściach muzyki lubię sobie pobłądzić i często trafiam na różne jej zakamarki, jedne lepsze, drugie gorsze, ale dzisiaj pragnę Wam przedstawić mój osobisty ranking najbardziej wzruszających aka smutnych piosenek, jakie znam. Serdecznie zapraszam!

6. Guns N'Roses - This I love - gdy słucham tego utworu, to zawsze mam ochotę krzyczeć. Pobudza we mnie takie emocje niesamowite, że mam ochotę nie wiem, co robić. Gdy sobie odnalazłam tę piosenkę w czeluściach Youtube, słuchałam bez przerwy przez kilkadziesiąt minut i się wzruszałam. Polecam wrażliwcom, naprawdę warto.


5. Blizna - Chodź ze mną - miałam w tym zestawieniu nie pokazywać żadnych rapowych kawałków, bo gdybym się nie powstrzymywała, to zaspamowałabym całą listę samym rapem. Wierzcie mi, że kiedyś to na pewno zrobię! Chodź ze mną to coś nie tylko piękne tekstowo, ale od razu melodia wprawia człowieka w niesamowity nastrój, nastraja bardzo melancholijnie. Wszystko to, co lubię. Pamiętam, jak pierwszy raz posłuchałam tego utworu, to zalewałam się łzami, dosłownie.


4. Radiohead - No surprises - znacie ten zespół? Uważany jest za jeden z najbardziej wpływowych składów. Osobiście mam jeden ulubiony gatunek i to nie jest ten, jednak z prawdziwym uczuciem mogę powiedzieć, że to mój ulubiony zespół, który zawsze mnie urzeka, pobudza najskrytsze moje zmysły i potrafi wzruszyć, nawet przy najlepszym humorze. 


I teraz czas na wielką trójkę mojego zestawienia:

3. Gary Moore - Still in love with you - czasami, gdy słucham piosenek o miłości, to wydaje mi się, że one wszystkie są smutne, że utwory o szczęśliwej miłości są zupełnie nie do przebicia. Mylne? Powiem Wam, że ten kawałek oczarował mnie maksymalnie od pierwszych do ostatnich nut. Oczywiście wraz z tymi emocjami idą takie smutne dreszcze pobudzające wyobraźnię, z którą powracają jakieś smutne myśli, not good.


2. R.E.M. - Everybody hurts - mam wrażenie, że po prostu tego utworu nie mogłoby zabraknąć w moim rankingu, bo wstukując w google hasło - najbardziej wzruszające piosenki, to właśnie to było najczęściej pojawiającym się wynikiem. Jesteście zdziwieni? Ja, szczerze mówiąc, ani trochę. Nie wspominając o tekście, ale nawet melodia, która jest tak dołująca, smutna, melancholijna, to nie sposób nad nią nie przystanąć. Everybody hurts, po prostu.


1. Oh Sweet Lorraine - znacie tą niesamowitą, niezwykłą, bardzo wzruszającą piosenkę? Ja zakochałam się w niej dosłownie od pierwszego posłuchania, a jakie dreszcze miałam, co to za miłość! Osobiście mam nadzieję, że ten dar miłości zna już cały świat, a jeśli nie, to... że niedługo się o nim dowie. Łagodne rytmy, czułe słowa, wspomnienia, coś pięknego, aż brakuje mi słów.



A jakie są Waszym zdaniem najbardziej wzruszające utwory? Podzielcie się! 

sobota, 27 września 2014

Michelle Cohen Corasanti - Drzewo migdałowe

Brak komentarzy:
Krótko zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Parę dni po tym, gdy się o niej dowiedziałam, przypadkiem znalazłam się w księgarni i akurat szczęśliwym trafem rzuciła mi się w oko. W ogóle się nie zastanawiałam. Od razu zaczęłam ją czytać, usiadłam w knajpie w centrum handlowym i pochłonęłam ją całą praktycznie od razu!
Jest to historia o Palestyńczyku - Ahmadzie, który jako dziecko, nie może sobie uświadomić, że jest w stanie wygrać z okrutnością wojny. Żyje w ciągłym strachu - przed utratą domu, pracy, rodziny, życia. Każdy dzień może przynieść nowe niebezpieczeństwo, nową stratę. Pewnego dnia popełnia wielki błąd i jego ojciec trafia z winy Ahmada do więzienia, tracą wszystko. Ahmad staje się wtedy odpowiedzialny za całą swoją skrzywdzoną rodzinę. Jednocześnie - musi walczyć o swoje własne życie, swoją przyszłość, musi wciąż toczyć bitwę, by móc wykorzystać szansę, jaką daje mu los.
Od pierwszych stron byłam pochłonięta tą historią! Miałam dreszcze, gdy bohaterom działo się coś złego. Sporo wylałam też łez, często płakałam, wzruszałam się, a nawet byłam wkurzona, gdy znowu nieszczęśliwy wypadek zdarzył się rodzinie głównego bohatera. Rzadko jaka historia tak bardzo na mnie wpływa, ale ta zmieniła trochę mój sposób myślenia i nastawienie do poświęcania się dla innych. Nie zdradzę szczegółów, bo chcę, byście i Wy przeczytali i trochę pomyśleli nad zawartymi tam treściami. Myślę, że zwłaszcza w tej powieści warto się zgłębić w słowa, w zdarzenia, w same poglądy bohaterów.
Zawiodłam się lekko zakończeniem, nie czegoś takiego oczekiwałam. Czekałam z napięciem na ostatni rozdział, jednak potem żałowałam, że tak się do tego spieszyłam. Mimo wszystko - dobrze było ją przeczytać, nie tylko dlatego, że mogłam poznać tą historię, ale również dowiedziałam się paru informacji o wojnie, jaką miała miejsce między Palestyńczykami a Żydami. Ciężka i okrutna walka. Powodująca smutek, jednak warto, naprawdę warto.

Drzewo migdałowe to niezwykła historia, przerażająco smutna, ale docierająca do człowieka niesamowicie. Uderza prosto w serce, a ja takie powieści uwielbiam najbardziej. Czyta się po coś, a nie tylko dla kolejnej książki zaliczonej. W tej odnajdziesz coś głębszego, dlatego polecam najmocniej.